Ładowanie

Le Mans Classic 2025: opowiadamy o tym wszystkim.

W ten weekend opuściliśmy biuro i udaliśmy się na tor. Udaliśmy się do Le Mans Classic 2025, świątyni zabytkowych i śpiewających silników. Część zespołu była na miejscu, więc była to okazja, by spotkać się z przyjaciółmi, rozkoszować się słońcem i napełnić się hałasem, zimnym piwem... i grillowaną wieprzowiną. par TeamBenzin

Słońce, silniki i mięso z garnka

W ten weekend część zespołu wybrała się do regionu Sarthe we Francji na Le Mans Classic 2025. Jak co dwa lata, wydarzenie zgromadziło entuzjastów wszystkich pasków, od czapek Gulf po alpejskie combis. I jak w przypadku każdej edycji, było dobrze. W rzeczywistości bardzo dobrze. Jak zawsze, Lorenzo (aka Classic Grid) był tam ze swoim wiernym VW T2. I jak zawsze lodówka była pełna: czekały na nas zimne piwa. Royal.

Atmosfera? W połowie drogi między imprezą ogrodową w stylu vintage a marzeniem dziecka o dorastaniu z plakatami 917 i DB5 na ścianie.


Od trybun po aperitif

Po wędrówce po boksach i przywitaniu się z kilkoma mechanicznymi pięknościami w paddockach (szczególne wyróżnienie dla Datsuna, który pachniał benzyną), udaliśmy się na trybuny, naprzeciwko prostej pit-stopu. Tam zatrzymaliśmy się na kilka chwil, aby podziwiać przejazd bardziej hałaśliwych niż rozsądnych samochodów, od Jaguara V12 po 3-cylindrowe 2-suwy Saaba.

A ponieważ podziwianie samochodów powoduje głód (to udowodniony fakt), usiedliśmy z zespołem i Lorenzo na zasłużony aperitif, z grillowaną wieprzowiną i flażoletami w menu.

Szczerze mówiąc, mogliśmy się tam zatrzymać. Topiące się mięso, zachodzące słońce, drink w dłoni i echo oldschoolowego V8 w oddali. O to właśnie chodzi w Le Mans Classic.


Więcej niż spotkanie

To, co tu kochamy, to nie tylko oszałamiająca gama samochodów, które są warte więcej niż cały nasz dobytek razem wzięty, ale także atmosfera, ludzie, mieszanka purystów w kombinezonach Goodwood i rodzin w krótkich wózkach dziecięcych. A potem jest szansa na spotkanie znajomych twarzy, pogawędkę przy masce lub kanapce, omówienie starych dobrych czasów (tych, których nigdy nie znaliśmy, ale które idealizujemy tak, jak powinniśmy)... o to też chodzi w Le Mans Classic.


W skrócie:

Samochody, styl, Lorenzo i jego zabytkowy van, przyjaciele, okrążenia toru w tle, grillowana wieprzowina i pogoda, która po raz pierwszy nie próbowała zrujnować weekendu (z wyjątkiem niedzieli... ale mieliśmy wolne).

Dziękujemy wszystkim, których spotkaliśmy, tym, którzy wpadli się przywitać i oczywiście Lorenzo za ciepłe powitanie i dobrą zabawę.

Na pewno wrócimy w 2027 roku.



Jeśli masz jakieś zdjęcia z nami, oznacz nas. Nie możemy się doczekać, aby zobaczyć Twoje wspomnienia, ujęcia wysublimowanych wraków statków lub trenerów pełnych kurzu.


W międzyczasie będziemy spotykać się, aby rozmawiać o silnikach... i grillach.


Aloïs Alilouche
Źródło zdjęć: Thomas Garmrouguian

Annonces